Pierwsza wycieczka po Dolomitach! Nastawienie bojowe, wszyscy nie mogliśmy się już doczekać wejścia na szlak. Na początek postanowiliśmy się trochę rozruszać, dlatego wybraliśmy się na lekki trekking wokół Croda da Lago. Ta postrzępiona grań znajduje się na południowy-zachód od Cortiny. Po przejechaniu przez centrum Cortiny i skierowaliśmy się na Passo Giau. W dzielnicy Pocol, kilka chwil po przejechaniu słynnego tunelu skręciliśmy w lewo, w drogę prowadzącą bezpośrednio na przełęcz. Samochód zostawiliśmy przy drodze i rozpoczęliśmy wędrówkę szlakiem numer 434.
To właśnie tym szlakiem prowadzi droga do schroniska Croda da Lago oraz Lago de Federa (Federa Lake), malowniczo położonego jeziorka u podnóży Croda da Lago. Początkowo idzie się szutrową drogą przez las, dosyć stromo w górę. Szybko nabiera się wysokość przez co ponad koronami drzew zaczynają się wyłaniać okoliczne masywy, w tym potężne ściany Tofana de Rozes i Tofana di Mezzo, które górują nad miastem i okolicą.
Dochodzimy do skrzyżowania szlaków na małej polance, gdzie można uzupełnić zapasy wody w źródełku i odpocząć na ławeczkach. Dalej idziemy znakami o numerach 434. Podejście robi się coraz bardziej strome. Po drodze mijamy punkt widokowy, z którego rozpościera się przepiękna panorama na znajdującą się w dolinie Cortinę d’ Ampezzo oraz otaczające ją wokół szczyty. Widoki zapierają dech w piersi, a tak naprawdę to dopiero początek! Nieco powyżej puntu widokowego szlak zaczyna się wypłaszczać i prowadzi pod zboczami Croda da Lago, które zaczyna wyglądać coraz to groźniej. Mimo naszego wczesnego wyjścia słońca przygrzewa już dosyć mocno. Po kilkunastu minutach docieramy na skraj przepięknie, malowniczo, bajecznie i nieziemsko położonego jeziora, Lago de Federa. Dojście tutaj zajęło nam ok. 2h. Wszystkim odbiera mowę, każdy tylko wzdycha z zachwytu i podziwu jak urzekające jest to miejsce. Powinno znaleźć się na każdej widokówce z Cortiny! Aparaty w dłoń i zaczyna się sesja fotograficzna 🙂 Z ust Sylwka co chwilę wymyka się charakterystyczne: Zajebiście!! 😀 Jako, że nigdzie się nam nie spieszyło postanowiliśmy spędzić tam trochę czasu i podziwiać co Matka Natura stworzyła 🙂 O dziwo można tam posiedzieć w samotności, w ciszy i spokoju, niczym to nie przypominało zgiełku panującego przy Morskim Oku.
Nikomu nie chce się opuszczać tego miejsca, ale ruszamy w dalszą drogę. Wstępujemy jeszcze do schroniska na małe piwko ku orzeźwieniu i idziemy w kierunku przełęczy Ambrizzola, która znajduje się na wysokości 2277 m. Szlak stopniowo wznosi się ku górze przez co mamy coraz lepszą panoramę i widoki na okoliczne masywy Cristallo i grań Pamagagnon oraz Sorapis i Antaleo.
Na przełęczy Ambrizzola zmieniamy szlak na 435, który prowadzi dalej w górę na kolejną przełęcz, tym razem Formin, 2462 m. Z Forcella Ambrizzola można podziwiać masywy górskie znajdujące się na południe (np. Pelmo) oraz zachód od Cortiny. Po ok. 1h jesteśmy na przełęczy Formin. Jak na dłoni mamy przed sobą Tofany oraz cel naszej kolejnej wycieczki, szczyty Ra Gusela, Nuvolau i Averau.
Po krótkim odpoczynku na przełęczy zaczynamy nieśpieszne zejście w dół. Prowadzi ono na początek piarżysto-kamienistym zboczem. Po kilkunastu minutach musimy nagimnastykować się już schodząc po skałach. Im niżej schodzimy w dolinę, tym szlak staje się bardziej płaski, a ścieżka wije się pośród drzew. Po krótkim leśnym odcinku szlaku docieramy do miejsca, gdzie krzyżują się szlaki, które odwiedziliśmy rano. Wracamy dalej szlakiem 434 znaną już drogą do pozostawionego na dole samochodu. Cała trasa zajęła nam ok. 7 h, ale dużo czasu spędziliśmy na podziwianiu widoków i odpoczynek nad jeziorem.
Znajomi mówią o nas, że jesteśmy najbardziej zbzikowanymi na punkcie gór ludźmi jakich znają.
Góry to miejsce, gdzie uciekamy, by przeżyć kolejną przygodę, gdzie chcemy być bliżej przyrody i nasłuchiwać ciszy. No tak, ciekawe czy można usłyszeć ciszę? Ela ciągle próbuje znaleźć odpowiedź na to nurtujące pytanie, a ja bez końca planuję nasze kolejne wyprawy!