Karawanki
Rozciągające się wzdłuż słoweńsko-austriackiej granicy Karawanki ustępują nieco wysokością leżącym nieopodal Alpom Julijskim przez co są mniej popularne niż ich wyższe sąsiedztwo. Niemniej i one mają w swoim statusie pozycję numer 1 na Słowenii. Otóż jest to najdłuższe pasmo górskie znajdujące się w tym niewielkim kraju. Rozciągają się one na długości 120 km od Tarvisio do Slovenj Gradec, a ich najwyższym szczytem jest Hochstuhl (zwany również Stolem) górujący 2236 m nad poziomem morza.
Biorąc pod uwagę, że w Alpach Julijskich zapowiadała się słaba pogoda postanowiliśmy wykorzystać ten dzień na zdobycie wspomnianego Hochstuhla. Z kampingu Kamne skierowaliśmy się na południe i w miejscowości Žirovnica zjechaliśmy z głównej drogi w stronę Jezioro Završniško. Tuż przed jeziorem odbiliśmy w lewo, w szutrową drogę prowadzącą do schroniska Valvasorjev Dom pod Stolom. Droga była dosyć kręta i wąska, a do tego na odcinku 5 km pokonaliśmy nią prawie 550 m wysokości. Po dotarciu pod schronisko udało nam się zostawić samochód na jednym z ostatnich wolnych miejsc na niewielkim parkingu. Kilka minut po 8.00 wyruszyliśmy na szlak.
Po przejściu krótkiego, prawie płaskiego odcinka wyszliśmy na Žirovnišką Planine. Tam, na rozwidleniu dróg odbiliśmy w lewo, wybierając drogę na Hochstuhl oznaczoną jako Žirovniška Pot. Według czasu podanego na tabliczce dotarcie na szczyt powinno nam zająć 2 h 30 min. Od tego momentu ścieżka wiła się ostro w górę. Dzięki temu szybko udało nam się wyjść ponad piętro lasu i podziwiać rozciągające się przed nami widoki. Całą naszą panoramę wypełniały Alpy Julijskie oraz Dolina Górnej Sawy w pochmurnej scenerii. U podnóża gór nieśmiało wyglądała tafla jeziora Bled.
Hochstuhl
Po krótkiej sesji fotograficznej ruszyliśmy dalej pokonując kolejne piętra alpejskiej roślinności, aż dotarliśmy do wysokogórskich hal, które zwiastowały bliskość szczytu. Zanim jednak zdobyliśmy Hochstuhl, skierowaliśmy się do schroniska Prešernova Koča na Stolu. Schronisko to położone jest tuż poniżej szczytu Małego Stola na wysokości 2174 m i nazwane jest na cześć największego słoweńskiego poety France Prešerena. Słowa jednego z jego poematów stały się hymnem narodowym Słowenii.
Wracając natomiast do naszej wędrówki na najwyższy szczyt Karawanek to po krótkiej przerwie na schronisku ruszyliśmy w stronę wierzchołka. Dotarcie na Hochstuhl zajęło nam kilkanaście minut. Mimo, że tego dnia niebo spowite było chmurami, które ograniczały nieco widoczność, ich obecność wprowadziła nieco dynamiki i dramaturgii roztaczającym się widokom. Będąc na szczycie mogliśmy zauważyć jak zmienne jest oblicze Hochstuhla. Zielone i względnie łagodne, południowe stoki góry dobrze skrywają jej północny charakter. Kruche, urwiste i skaliste ściany stanowią nie lada wyzwanie do pokonania. Od austriackiej strony prowadzi na szczyt ferrata, jednak nie udało mi się jej nigdzie wypatrzyć.
Nie spiesząc się nigdzie, na szczycie spędziliśmy nieco czasu na podziwianiu górskich plenerów. Poza wijącym się wzdłuż granicy grzbietem Karawanek na horyzoncie groźnie majaczyły szczyty Alp Julijskich oraz Alp Kamnicko-Sawińskich, które od dłuższego już czasu są na mojej liście miejsc do odwiedzenia.
Schodząc z Hochstuhla zdecydowaliśmy, że pod schronisko Valvasorjev Dom wrócimy drogą o nazwie Zabreška Pot. Prowadziła ona nieco na około, ale dzięki temu nie wracaliśmy tą samą drogą i udało nam się zamknąć małą pętelkę. Podczas zejścia chmury zeszły tak nisko, że momentami znajdowaliśmy się na ich pułapie co ograniczyło widoki praktycznie do zera. Niemniej jednak wycieczkę na Hochstuhl uznaliśmy za bardzo udaną. Z pewnością jest to świetna alternatywa na dni, kiedy w Alpach Julijskich warunki są niesprzyjające albo chcemy zrobić sobie nieco krótszą wycieczkę.
Wejście na Hochstuhl – mapa
Znajomi mówią o nas, że jesteśmy najbardziej zbzikowanymi na punkcie gór ludźmi jakich znają.
Góry to miejsce, gdzie uciekamy, by przeżyć kolejną przygodę, gdzie chcemy być bliżej przyrody i nasłuchiwać ciszy. No tak, ciekawe czy można usłyszeć ciszę? Ela ciągle próbuje znaleźć odpowiedź na to nurtujące pytanie, a ja bez końca planuję nasze kolejne wyprawy!
1 Comment
Jak patrzy się na takie zdjęcia, to człowiek natychmiast chce się pakować i wyruszać w podróż 🙂 Pozdrawiamy!