Po porannej porcji owsianki na śniadanie ruszyliśmy w drogę. Pora dla niektórych wczesna, ale my chcieliśmy uniknąć popołudniowych burz i nacieszyć się górami. Dzięki wcześniejszym wyjściom udaje nam się zawsze mieć góry na wyłączność. Nie inaczej było tym razem. Mogliśmy podziwiać przepiękne panoramy, dookoła nas po horyzont roztaczały się okoliczne pasma górskie. W dolinach unosiły się poranne mgły. Rześkie powietrze zachęcało do szybszego wędrowania, ale my nie musieliśmy się nigdzie śpieszyć. Spokojnie możemy rozkoszować się otaczającym nas krajobrazem. Docieramy pod Chabeneca i postanawiamy obejść jego szczyt wąską ścieżką trawersującą zbocze. Oszczędzamy nieco przez to nieco sił oraz czasu.
Sprawnie podchodzimy pod Kotliska, gdzie przed nami otwiera się widok na dalszą cześć głównej grani Niżnych Tatr. Podobnie jak poprzedniego dnia Chopok i Derese znajdują się w chmurach, ale mamy nadzieję, że zanim tam dotrzemy zdążą już one zniknąć. Kierujemy się cały czas w kierunku wschodnim czerwonym szlakiem. Po drodze Ela zauważa świstaka, który szybko chowa się w norce i mi nie udaje się już go zobaczyć. Później spotykamy jeszcze kozice, które paradują jak na wybiegu po pozostałych po zimie płatach śniegu. Mijamy przełęcz Krzyską i podchodzimy na przełęcz pod Polaną. Dociera tutaj niebieski szlak z doliny Demianowskiej. Za nami już prawie połowa zaplanowanego dystansu, a dopiero tutaj napotykamy na pierwszych turystów tego dnia.
Rozpoczynamy podejście pod Derese. Jest to trzeci co do wysokości szczyt w Niżnych Tatrach, a jego wysokość wynosi 2004 m. Na jego południowych stokach znajduje się stok narciarski. Po północnej stronie Derese opada stromymi, pionowymi ścianami i głębokimi żlebami ku potężnym kotłom polodowcowym utworzonym w zamknięciu doliny Zadniej Wody. Stąd już rzut kamieniem na Chopok – nr 2 na liście najwyższych szczytów w Niżnych Tatrach. Przed nami wyłania się futurystyczna bryła stacji kolejki gondolowej znajdująca się tuż pod szczytem. Co ciekawe górna stacja łączy wyciągi znajdujące się zarówno po północnej jak i południowej stronie góry.
Ciekawostką jest fakt, że w marcu 2016 r. na stokach Jasna-Chopok rozegrane zostały po 32 latach zawody Pucharu Świata FIS w narciarstwie alpejskim. Najlepsze zawodniczki świata rywalizowały w slalomie i slalomie gigancie. Długo będziemy jeszcze zazdrościć Słowakom takiego wydarzenia. Ostatnie zawody takiej rangi w Polsce miały miejsce w 1974 r. Wtedy to na stokach Nosala rozegrano zawody Pucharu Świata mężczyzn w slalomie. Od tamtej pory nic takiego nie miało u nas miejsca i pewnie prędko nie będzie miało.
Jak to zwykle bywa w takich miejscach, także i tutaj znalazło się sporo turystów, którzy chętnie wyjechali na górę za pomocą kolejki. Zawsze dziwnie się czuję w takich miejscach. Ja z plecakiem i pełnym wyposażeniem, a reszta osób w adidasach, krótkich spodenkach i koszulce. Wchodzimy szybko na szczyt Chopoka – 2024 m n.p.m, zahaczamy jeszcze o schronisko Kamienna Chata i czym prędzej uciekamy z tego tłocznego dla nas miejsca. Wystarczyło przejść czerwonym szlakiem kilkadziesiąt metrów w kierunku Dumbiera i znów możemy cieszyć się spokojem. W stronę najwyższego szczytu Niżnych Tatr wybierało się bardzo nieliczne grono osób. Szybko mijamy kolejne osoby i przed sobą mamy już tylko Dumbier.
Schodzimy na Demianowską Przełęcz, gdzie znajduje się skrzyżowanie szlaków. My w dalszym ciągu kierujemy się kolorem czerwonym na Krupcove Sedlo. Omijamy Krupovą Hole i docieramy na wspomnianą wcześniej przełęcz. Stąd już ostatnia prosta na najwyższy szczyt Niżnych Tatr. Po 20 min udaje nam się stanąć na wierzchołku Dumbiera, jesteśmy 2043 m n.p.m. Na szczycie znajduje się drewniany krzyż lotaryński (dwuramienny), ten sam, który odnajdziemy na godle oraz fladze Słowacji. Z wierzchołka Dumbiera rozciągają się wspaniałe widoki. Z racji tego, że znajdujemy się mniej więcej w połowie głównej grani, możemy podziwiać zarówno wschodnią jak i zachodnią część Niżnych Tatr, rysujące się na horyzoncie Tatry Zachodnie oraz Wysokie, a także pozostałe okoliczne pasma górskie. Podobnie jak na Deresze, także i na Dumbierze jego północne stoki opadają pionowymi ścianami i filarami w stronę kotłów polodowcowych uformowanych w końcowej części doliny Jańskiej.
Na szczycie nie zabawiamy zbyt długo, ponieważ nad naszymi głowami rozciągnęły się złowieszcze i niepokojące chmury. Schodzimy tą samą drogą na Krupcove Sedlo i kontynuujemy nasze przejście czerwonym szlakiem w stronę schroniska M.R. Stefanika. Ścieżka wiedzie zboczem Dumbiera, pośród piętra kosodrzewiny i skalnych rumowisk. Ostatnie metry przechodzimy w znacznym pośpiechu, bo na nasze głowy spadły pierwsze krople deszczu, a nie chciało nam się wyciągać na sam koniec kurtek przeciwdeszczowych. W rezultacie udaje nam się w ostatnim momencie dotrzeć na schronisko, kilka chwil później zaczyna solidnie lać.
Schronisko nosi imię Milana Rastislava Štefánika, który z wykształcenia był inżynierem i astronomem. Mimo to został bohaterem narodowym Słowaków za swoje zasługi w czasie I wojny światowej oraz działalność na rzecz niepodległej Czechosłowacji. Praktycznie wszystkie materiały i żywność są wnoszone do schroniska na plecach tzw. nosiczy. Tragarz za jednym kursem wnosi przeciętnie 60 kg ładunku. W ciągu roku do schroniska wnoszony jest towar o wadze 40 tys. kilogramów. Rekordzistą wśród tragarzy jest aktualny kierownik chaty, Igor Fabricius, który wniósł do schroniska towary o łącznej masie ponad 173 tys. kilogramów (dane za okres 1991-2010r.)! [źródło: http://www.chatamrs.sk/o-chate.html]
Siedząc na schroniskowej jadalni przy rozpalonym kominku delektujemy się piwkiem oraz zajadamy pyszną šošovicová polievke i smažený sýr s hranolky a tatarskou omáčkou, czyli mówiąc po naszemu zupę soczewicową i smażony ser z frytkami i tatarskim sosem. Palce lizać po całym dniu chodzenia po górach. Ze współczuciem patrzymy na kolejnych piechurów docierających na schronisko, którym nie udało się uniknąć spotkania z ulewą. Mimo to jest gwarnie i radośnie. W nocy nad Niżnymi Tatrami przechodzi burza. Co rusz nocne niebo rozświetlają błyskawice, a powietrze przeszywa dźwięk grzmotów…
Dzień 2.
Utulnia Ďurková – Chabenec – Polana – Derese – Chopok – Dumbier – chata gen. M.R. Stefanika
Czas przejścia: 6 h 45 min
Dystans: 18,5 km
Podejście: 1026 m
Zejście: 925 m
Link do przebiegu i profilu naszej trasy w serwisie Movescount
Znajomi mówią o nas, że jesteśmy najbardziej zbzikowanymi na punkcie gór ludźmi jakich znają.
Góry to miejsce, gdzie uciekamy, by przeżyć kolejną przygodę, gdzie chcemy być bliżej przyrody i nasłuchiwać ciszy. No tak, ciekawe czy można usłyszeć ciszę? Ela ciągle próbuje znaleźć odpowiedź na to nurtujące pytanie, a ja bez końca planuję nasze kolejne wyprawy!