Wielka Watra

Pierwsze skojarzenia, które przychodzą mi do głowy, kiedy o niej myślę: mało ludzi, sporo szlaków, piękne i dzikie tereny, niedźwiedzie. Zwłaszcza to ostatnie, czyli obecność Ursus arctos w znacznej liczbie szczególnie utkwiło mi w pamięci w kontekście Fatry. Do tej pory nie mieliśmy okazji jej odwiedzić i przekonać się na własnej skórze jaka jest naprawdę. Lawirowaliśmy wokół wędrując, a to po Małej Fatrze, po Niżnych Tatrach czy też niedawno po Šípskiej Fatrze czy Górach Choczańskich. Sprawy nie ułatwiał też zapewne fakt, że infrastruktura turystyczna na Wielkiej Fatrze nie jest szczególnie rozbudowana. Dla nas to aktualnie zdecydowanie atut. W końcu jednak przyszedł czas, że zawędrowaliśmy tam i my zatem zapraszamy na wycieczkę po Wielkiej Fatrze.

Jesień na wiosnę, czy wiosna na jesień? Hm?
Ruszamy na szlak!

Majówkowe szwendanie rozpoczęliśmy w Lubochnie, małej miejscowości na północnym skraju pasma, leżącej w dolinie Wagu (najdłuższej rzeki Słowacji). Start w tym miejscu idealnie wpisywał się w nasze plany dotyczące przejścia pętli przez główne grzbiety Wielkiej Fatry – turczański po zachodniej stronie i liptowski po wschodniej. Samochód zostawiliśmy na bezpłatnym parkingu przy parku, kawałek za urzędem i ruszyliśmy niebieskim szlakiem w głąb Doliny Lubochniańskiej. Początek szlaku wiódł wzdłuż zabudowań, ale po niedługim czasie zostawiliśmy lokalną społeczność za plecami i zaczęliśmy piąć się na Lubochniańską Przełęcz.

Dochodząc na przełęcz dotarliśmy do magistrali wielkofatrzańskiej, znakowanej czerwonymi znakami, za którymi udaliśmy się dalej na południe. O ile do tej pory widoki jakoś szczególnie nie urzekały to wkrótce miało się to zmienić. Zanim jednak ukazała się nam panorama na Małą Fatrę musieliśmy ruszyć ostro pod górę i wdrapać się na Tlsty Diel. Pagórek ma niby tylko 990 m, ale podejście na niego z ciężkimi plecakami solidnie nas rozgrzało. Na szczęście dalej nie było już tak stromo, a i panoramy stawały się coraz rozleglejsze i ładniejsze, w tym ta na Małą Fatrę i naszą dalszą drogę głównym grzbietem Wielkiej Fatry 🙂

Halloooo! Jest tu kto? 🙂
Mała Fatra nieśmiało wyłania się na horyzoncie.
Gdzieś na turczańskim grzbiecie Wielkiej Fatry 🙂
Mała Fatra. W centralnej części zdjęcia Wielki Krywań i Chleb, a po prawej stronie
Wielki Rozsutec chowa się za Stohem
🙂
I ponownie Mała Fatra na horyzoncie
Tylko my!

Tułaczka po Wielkiej Fatrze nie różniła się nadzwyczajnie od naszych wcześniejszych wyjazdów, choć była jedna rzecz, która wyróżniała ją szczególnie. Pomimo majówkowego weekendu na szlaku poza nami nie było nikogo! Byliśmy sami! Mogliśmy do woli chłonąć urok tamtych miejsc i otaczającej nas przyrody. Załapaliśmy się nawet na ostatnie krokusy 🙂

Hocus krokus 🙂
Zawilec gajowy

O ile do przełęczy Prislop wędrówka była istną sielanką okraszoną licznymi polanami ze świetnymi i rozległymi widokami to później zaczęło robić się nieco pod górkę. Dosłownie i w przenośni. A wszystko przez to, że na leśnym odcinku szlaku znajdowało się mnóstwo powalonych drzew i gałęzi, które skutecznie uprzykrzały i utrudniały poruszanie się po szlaku. Z racji tego, że północne rubieże Wielkiej Fatry są rzadko odwiedzane przez turystów ścieżka jest słabo wydeptana i średnio widoczna, co w połączeniu z powalonymi drzewami, które musieliśmy omijać szerokim łukiem powodowało, że czasami mieliśmy problem z wypatrzeniem właściwej drogi.

Wielka Fatra
Taka sytuacja często towarzyszyła nam na szlakach Wielkiej Fatry
Wielka Fatra
Wielka Fatra
Wielka Fatra
Wielka Fatra
Wielka Fatra

Wielka Fatra
Wielka Fatra

Wielka Fatra
Wielka Fatra

Wielka Fatra

Kulminacją tego było chyba bardzo strome podejście na Klak, gdzie oprócz powalonych drzew zalegały jeszcze spore płaty śniegu. Co myśmy się tam naklęli! Dobrze, że nikt nie słyszał puszczanych przez nas na wiatr panienek. W nagrodę mogliśmy rozejrzeć się dookoła ze szczytu, który zapewnia jedną z najszerszych panoram w turczańskiej części Wielkiej Fatry. Bez problemu można dostrzec z niego Mała Fatrę, zarówno część krywańską jak i luczańską, Wielkiego Chocza, Tatry Zachodnie oraz Niżne Tatry.

Ostatnia prosta

Na Klaku byliśmy około godziny 18 i wiedzieliśmy, że musimy się trochę sprężyć, bo czekało nas jeszcze dojście na Svrčnicke Sedlo, gdzie zamierzaliśmy spędzić noc pod namiotem. W północnej części Wielkiej Fatry nie ma żadnych schronisk, a szałasy i koliby, które mijaliśmy po drodze były niestety pozamykane. Oczywiście spodziewaliśmy się tego i byliśmy przygotowani na taką ewentualność i mieliśmy cały sprzęt biwakowy. Teraz powinna oświecić Wam się lampka i przypomnieć, dlaczego wspominałem na początku o niedźwiedziach. Świadomość, że w pobliżu buszują misie, a człowiek śpi w namiocie na nieuczęszczanym szlaku powoduje, że różne myśli przychodzą do głowy i wyobraźnia szaleje.  

Wielka Fatra
Klak
Wielka Fatra
Tak wygląda wierzchołek Klaka
Wielka Fatra
Panorama z Klaka na Wielką Fatrę
Wielka Fatra
Po lewej góruje ponad wszystkim Wielki Chocz, a na horyzoncie pobielone Tatry Zachodnie
Wielka Fatra
Cudowne widoki na Wielką Fatrę <3
Wielka Fatra

Cudowne widoki na Wielką Fatrę <3
Biwak

Na Svrčnicke Sedlo, znajdujące się pomiędzy Klakiem, a Vyšną Lipovą, dotarliśmy tuż przed zachodem słońca. Udało nam się jeszcze przed zmierzchem rozbić namiot i nazbierać drzewa na ognisko. Z tym ostatnim nie było problemu, bo tak jak pisałem wcześniej, na szlaku zalegało mnóstwo połamanych gałęzi i konarów. Zrobiliśmy zatem małe porządki w najbliższej okolicy 🙂 Na samej przełęczy, mimo, że rozległa to nie ma tam za wiele miejsca na rozbicie namiotów, maksymalnie zmieszczą się tam może ze trzy. Znajdziecie tam pozostałości paleniska, są kłody, na których można usiąść, cztery minuty od przełęczy jest źródło wody. Szału nie ma, ale przynajmniej na legalu można przekimać nockę 🙂 W sumie czego człowiekowi więcej trzeba po całodniowej wędrówce? Z pewnością nie pogardziłbym zimnym piwkiem, o tak! 🙂

Nasze M1 z MSR już w całości. Udało się go naprawić po ormiańskich przygodach z bykami 😀
W zasadzie to tyle miejsca jest na rozbicie namiotu na przełęczy, za namiotem miejsce na ognisko.

A! Dla jasności, żeby nie było. Biwak na Svrčnickim Sedle jest dozwolony zgodnie z regulaminem Parku Narodowego Wielka Fatra. Listę miejsc oraz mapkę, gdzie na terenie Parku można biwakować znajdziecie > tutaj <.

W między czasie, kiedy ogarnialiśmy biwakowy majdan, ściemniło się i nastała noc. Ciemna noc. Przez chwilę posiedzieliśmy grzejąc się przy ognisku, ale zmęczenie wyraźnie dawało o sobie znać i podpowiadało, żeby wskakiwać do śpiworów. Taaa… łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, kiedy wyobraźnia kreuje Ci w głowie obraz brunatnego zwierzaka, który pakuje się do Twojego namiotu. Noc poza tym, że była dosyć ciemna, to była również wyjątkowo cicha. Leżąc w namiocie słyszeliśmy tylko swój oddech i przyspieszone bicie serca. Na szczęście byliśmy na tyle zmęczeni, że zwalczyliśmy projekcje umysłu i szybko zasnęliśmy…

O tym co działo się następnego dnia przeczytacie wkrótce w kolejnym wpisie 🙂

4 komentarze

  1. Po przejściu głównej grani Niżnych Tatr, w mojej głowie zalęgł się taki pomysł by i pozostałe słowackie pasma górskie przejść w takim stylu. Myślę, że właśnie Wielka Fatra będzie następna, tylko ten dojazd z Polski tam :/ A na projekcje umysł polecam stopery do uszu 😀

    • Świetny pomysł! Nam też bardzo odpowiada takie wędrowanie i myślę, że będziemy je częściej uskuteczniać. Żałuję, że pogoda się popsuła i nie udało nam się przejść liptowskiego grzbietu. Po komentarzach Morgusia mam jeszcze większy apetyt na powrót 🙂 Stopery są dobre jak misio głośno chrapie, często na schroniskach ratują mi nockę 😛

    • Nam też się podobało 🙂 Chciałbym zobaczyć Wielką Fatrę teraz, w jesiennej odsłonie. Z pewnością musi być pięknie!

Write A Comment

Podobał Ci się wpis?

Znalazłeś interesujące Cię informacje?

Bądź na bieżąco i dołącz do nas na Facebook’u!

Nic Cię to nie kosztuje, a nas zmotywuje do dalszej pracy 🙂